Opinie o Best You

Witam, zapraszam do wygłaszania niemoderowanych opinii o Best You!

Nie znalazłem żadnego miejsca w Sieci, gdzie można by przeczytać jakieś opinie o tym kursie, które by nie pochodziły z ludzi powiązanych z twórcami. Zapraszam zatem uczestników do podzielenia się opinią na forum, tak żeby osoby chcące się w Best You zaangażować miały też możliwość zapoznania się z opiniami uczestników bez pośrednictwa twórców platformy a więc znacznie bardziej szczerymi!

To ja zacznę.

Na mnie strasznie działają opisy kolejnych prezentacji. Niemal za każdym razem mam wrażenie, że ta prezentacja, którą właśnie zamierzam kupić jest przełomowa i zmieniająca życie. To zasługa opisów, które zastosowanymi zabiegami mnie kupują jak żadna inna reklama.

Rzeczywistość w zasadzie zawsze jest znacznie bardziej przyziemna. Zdecydowana większość informacji jest albo trywialna albo już mi znana. Zdarzają się natomiast perełki.

Np. dla mnie bardzo cenna była prezentacja pod tytułem "Bieg V: Finish", która mówi o tym, kiedy postanowienie można uznać za sukces i już się dłużej nim nie zajmować.

Denerwujące jest dla mnie, że materiały są ułożone w drzewko w taki sposób, że trzeba odkryć wszystko po drodze, żeby dojść do tego co mnie najbardziej interesuje. Np, żeby zobaczyć reklamowane przez Damiana na Youtubie prezentacje "Zestaw Treningowy" trzeba odkryć całkiem sporo innych rzeczy za w sumie około 100 złotych, które nie koniecznie mnie interesują. A treść tych prezentacji mnie rozczarowała na maksa - tzn były ok, wartościowe, ale dużo mniej niż się spodziewałem - np trzecia mówi tyle: uprawiaj sport.

Niektóre prezentacje moim zdaniem są mocno naciągane, np "Monitoring w HD". Sądząc po opisie byłem przekonany, że dowiem się naprawdę przełomowych rzeczy, które pozwolą mi lepiej się pilnować, żeby nie zaliczać tak dużo potknięć w postanowieniach. A dowiedziałem się, że człowiek mniej się pilnuje jak jest skupiony na czymś innym, pod wpływem alkoholu albo w grupie (owczy pęd), a bardziej się pilnuje jak ktoś na niego patrzy. Pojawiły się też jakieś ciekawostki w tej prezentacji jak np to że nagrywanie siebie lub spoglądanie w lustro nas motywuje to większego pilnowania się. Podsumowując prezentacja zawiera pewne wartościowe informacje ale reklamowana jest niemal jako recepta doskonałość.

Podsumowując, jak dotąd wydałem 200 złotych i mam mieszane uczucia co do tego czy było warto.

Ogólnie mam wrażenie, że jednak główna wartość platformy BestYou to cały system napędzania motywacji do osiągania swoich celów, a prezentacje są na drugim miejscu. Codzienna gra w zbijaka oraz zaznaczanie celów z samego rana pozwala się rozbudzić i nastawić na rzeczy, w których chcemy się danego dnia pilnować, plus do tego poprawia humor (no, chyba że mamy akurat falę porażek). Tak, Damian jest mistrzem sprzedaży, ale to właśnie dzięki temu jest w stanie tak dobrze nas przekonać, żebyśmy osiągali te swoje cele.

Z prezentacjami jest tak, że faktycznie zdarzają się przy nich rzeczy powszechnie znane, jak chociażby uprawianie sportu, jednak ich wartość nie polega wyłącznie na informacji "uprawiaj sport, bo tak", ale na tym, że dowiadujemy się o nieznanych wcześniej efektach jego uprawiania, przez co ląduje on na właściwym dla siebie miejscu w naszej hierarchii wartości, w wyniku czego będziemy go uprawiać częściej.

Ogólnie rzecz biorąc, moja opinia o BestYou jest dobra, chociaż myślę sobie, że jednak nie jest to narzędzie dla każdego. Na pewno nie jest przydatne dla ludzi, którzy nie chcą się zmieniać - którzy żyją już na poziomie dla nich wystarczającym i nie mają szczególnych ambicji jeśli chodzi o rozwój. Po drugie zaś, nie jest to też platforma dla ludzi, którzy nie wierzą, że to ma sens, którym coś nie odpowiada. Może to być styl całej platformy - kolory, sposób mówienia Damiana itd. - ale również wiara we własne możliwości lub powołanie. Co prawda jest jedna prezentacja, w której Damian próbuje odpowiedzieć na problem przekonań o sobie, no ale jednak zmienianie przekonań ludzi to nie jest taka prosta sprawa. Tak więc bardzo łatwo jest zbyć wszystko słowami "ale pierdoli" (zwłaszcza że momentami faktycznie pierdoli), no a wtedy szanse jakiegokolwiek powodzenia maleją do zera.